O żywej tradycji świętowania i o tym, co nam smakuje

Mihajlovo to mała wioska zamieszkiwana na stałe przez około 200 mieszkańców. Nie stacjonują tu bogacze, ludzie żyją skromnie i ubogo, ale za to bardzo życzliwie względem siebie. Podczas naszego pobytu przekonaliśmy się o przywiązaniu mieszkańców tego miejsca do tradycji i o ich serdecznej gościnności.

Trzeciego marca w Bułgarii obchodzone jest Narodowe Święto Wyzwolenia – wyzwolenia spod ottomańskich rządów. U źródła tej tradycji leży konflikt turecko-rosyjski w latach 1877-1878. To przy okazji tej wojny, majątku dorobił się Wokulski w „Lalce”. Dla większości państw bałkańskich był to bardzo znaczący punkt w historii. Dla Bułgarów jest to szczególnie ważne wspomnienie, gdyż na podstawie traktatu pokojowego będącego następstwem walk odrodziło się Państwo po pół wieku nieistnienia.

Tradycje bułgarskie ściśle wiążą się z prawosławiem i to właśnie od nabożeństwa zaczęły się obchody tego wydarzenia. Nasi sąsiedzi zebrali się w niewielkiej cerkwi przebrani w ludowe stroje. Obrządek odbywał się w języku bułgarskim, więc niewiele byliśmy w stanie zrozumieć, jednak samej celebracji towarzyszyła radosna, choć wynosiła atmosfera, a my zostaliśmy wspaniałe przyjęci. Mimo dość oficjalnego charakteru, było widać, że miejscowi czują się swobodnie.

Po południu spotkaliśmy się ponownie przy długim stole, podczas nieoficjalnej części obchodów święta. W tym roku ze względu na pandemię w znacznie mniej okazałej formie, choć dla nas nadal bardzo ciekawej. Ugoszczono nas w niesamowicie szybkim tempie jedzeniem, a chętnych także rakiją. Spotkanie było też dla nas okazją do nauki bułgarskich tańców.

Kilka dni później zanispirowana miejscowym folklorem, postanowiłam przygotować tradycyjny posiłek, korzystając z możliwości uwarzenia go w piecu opalanym drewnem. Wybrałam danie „sirene po szopski”, które możecie przygotować sami i przez chwilę poczuć się, jakbyście byli ze mną w podróży. Oto przepis:

Oryginalnie rarytas przygotowuje się w tradycyjnych bulgarskich naczyniach glinianych zwanych gjuweczami, ale małe naczynia żaroodporne będą dobrymi zamiennikami. Należy wysmarować je masłem, a następnie ułożyć kolejno warstwami:
– posiekaną w pióra cebulę
– obtoczone w mące pszennej około centymetrowe warstwy białego sera solankowego (oryginalnie sirene, ale można zastąpić innym)
– plastry papryki i pomidora
– ponownie małą warstwę cebuli
– niewielką ilość pokruszonego sera sirene

Całość należy doprawić odrobinę pieprzem i czubrycą i wstawić pod przykryciem do piekarnika. Piec w temperaturze 180-200°C przez około 15 min, następnie podnieść pokrywki, aby nadmiar płynu wyparował. Na gotowe danie należy rozbić surowe jajko i włożyć ponownie do pieca na krótki moment, kontrolując, aby jajko ścięło się zgodnie z preferencjami. Gotowe! Możemy cieszyć się smakiem Bułgarii! Świetnym dopełnieniem dania jest spieczony chleb z lutenicą (tutejszym odpowiednikiem ajwaru).

Jedna myśl w temacie “O żywej tradycji świętowania i o tym, co nam smakuje

Dodaj odpowiedź do Lucjan Anuluj pisanie odpowiedzi