O małej stabilizacji, czyli o pobycie w Lipsku

Po kilku miesiącach podroży, przyszedł czas na moment wytchnienia, moment odpoczynku od życia w ciągłym ruchu – chwilową stagnację i zdrową rutynę – praca, gotowanie, za którym tak mi było tęskno, nadrabianie zaległości w samodoskonaleniu, długie godziny trwonione na lektury, spacery po parku i planowanie kolejnych wojaży.

Choć wiem, że w dłuższej perspektywie znużyłby mnie ten powtarzalny rytm codzienności, to jeśli pojawia się na moment, na chwilę to znajduję w nim dużo wartości. Lubię zmienność, lubię kiedy staję się ona moją rzeczywistością, ta różnorodność sprawia, że nigdy nie można się znudzić. Wiem, że jeśli znajdę się gdzieś, gdzie jest mi źle zawsze mogę czmychnąć w inne miejsce – zarówno dosłownie, jak i metaforycznie.

Cieszę się, że przyszło mi spędzić ten czas w Lipsku – to miasto żywe, z ciekawą historią. Zachwyca mnie tutejsza architektura i atmosfera. Współczesność i tradycja wydają się tworzyć spójną całość, a nie sobie przeciwstawiać. Ludzie z różnych zakątków świata znajdują tu dla siebie miejsce. Wydaje mi się, że to właśnie ten spokój współistnienia czasu i różnorodności przekonuje mnie tak mocno do siebie. Choć nie wyobrażam sobie żebym mogła kiedyś marzyć o życiu w mieście, to pobyt tutaj, w Lipsku, nie budzi we mnie niepokoju, z którym tak często mierzę się w miejskich dżunglach.

Pierwsze wzmianki o Lipsku pochodzą z XI wieku, a nazwa najpewniej pochodzi od starosłowiańskiego słowa określającego lipę. W mieście tym krzyżowały się dwa szlaki handlowe – Via Imperii oraz Via Regia – co stanowiło o istotności ośrodka na handlowej mapie Europy. Lipsk był miastem muzycznej działalności Bacha, Mendelssohna i Wagnera, a także ośrodkiem, w którym kształcił się Goethe. Istniejący tu uniwersytet jest jednym z najstarszych w Europie i do dziś przyciąga rzesze studentów. To największe miasto w Saksonii, znane jest jako miasto bohaterów (Stadt der Helden), ponieważ odegrało wiodącą rolę w pokojowej rewolucji w 1989 r., która doprowadziła do zjednoczenia Niemiec – dokładnie na miesiąc przed upadkiem Muru Berlińskiego doszło tu do największej nieoficjalnej demonstracji w historii NRD – wzięło w niej udział około 70 000 osób.

W moim odczuciu to miasto, w którym każdy może znaleźć dla siebie coś co, go zainteresuje. Industrialne przestrzenie zaadaptowane na galerie sztuki spotykają się z renesansową i klasycystyczną architekturą oraz ogromnymi terenami zielonymi. Znajdą tu miejsce dla siebie fani hucznych imprez i spokojnego wypoczynku. Pełno tu atrakcji dla małych i dużych, dla fanów historii, muzyki i sztuki, dla lubiących zakupy i dobrą kuchnię, dla zainteresowanych standardowym zwiedzaniem i alternatywną czy bardziej sportowo-aktywną jego formą. To przestrzeń, której w moich oczach niczego nie brakuje. Mimo swojego miejskiego charakteru, Lipsk nie przytłacza atmosferą pędu i obojętności.

Podczas naszego pobytu udało nam się odwiedzić wiele miejsc. Wdrapaliśmy się na punkt widokowy na szczycie Pomnika Bitwy Narodów – monumentu upamiętniającego bitwę z 1813 roku między armią francuską dowodzoną przez Napoleona a wojskami Rosji, Prus, Austrii i Szwecji. Mając 91 metrów wysokości, pomnik wybudowany w I połowie XX wieku, jest najwyższym monumentem w Europie.

Przespacerowaliśmy się przez Stare Miasto przyglądając się budynkom i wyobrażając sobie jak musiało tu wyglądać niegdyś życie tętniące międzynarodowym handlem. Dotarliśmy do Baumwollspinnerei – starej przędzalni zamienionej na artystyczny kompleks wypełniony galeriami sztuki, odwiedziliśmy kościoły, w których koncerty dawali mistrzowie muzyki poważnej. Byliśmy w Ogrodzie Botanicznym i licznych pobliskich parkach. Oglądaliśmy street art rozsiany po całym mieście, byliśmy na cudnym koncercie Yemen Blues na dziedzińcu Panometru – starego budynku gazometru przeznaczonego obecnie do wystawiania panoram artystycznych. Wypiliśmy kawę na Karli – jednej z popularniejszych ulic w Lipsku, która jest niczym centrum współczesnego życia miasta.

Widzieliśmy jeden z największych kompleksów parkowo-cmentarny w Niemczech. Znajduje się tu imponujący zespół neoromańskich kaplic i szereg zabytkowych nagrobków wykonanych przez znanych niemieckich artystów, a także wiele miejsc pamięci – m. in. pomnik ofiar faszyzmu, pomnik ofiar bombardowania miasta z 1943-45 roku, które, pisane w niesamowity krajobraz parku wypełnionego około 10 000 krzewami rododendronów, tworzą unikatowy klimat.

Choć udało nam się zobaczyć sporo, to nadal nie wyczerpaliśmy możliwości oferowanych przez tę lokalizację – zoo, parki rozrywki, spływy kajakowe, pobliskie jeziora, Kunstkraftwerk – dawna ciepłownia zamieniona w największą galerię wideoartu w Niemczech, liczne muzea, słynne targi staroci i jarmark świąteczny, którego tradycja sięga XV wieku, czyniąc go jednym z najstarszych na świecie. Z pewnością Lipsk pozostaję na liście moich ulubionych miast – jeśli macie czas i sposobność – wpadnijcie i sprawdźcie – ja z przyjemnością będę do niego wracać.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s