Wśród wielu elementów kształtujących tożsamość Senegalczyków, jednym z najbardziej zauważalnych jest wiara w Boga. Podczas podroży mieliśmy okazję spotkać przedstawicieli różnorodnych wspólnot religijnych i wierzących niezrzeszonych pod parasolem żadnej ze zdefiniowanych grup wyznaniowych. Żadna z poznanych przez nas osób nie określała jednak siebie mianem ateisty. Koncepcja istnienia Boga jest tu równie oczywista, jak to, że potrzeba nam tlenu, aby żyć.

Religią największych wpływów w Senegalu jest islam. Dotarł tutaj już w X wieku z Berberami z Mauretanii. Przez stulecia był wyznaniem dworskich elit; królewskich doradców, sędziów i prawników – wyznaniem niedostępnym dla szerokich mas niearabskojęzycznej ludności. Oni pozostawali wierni tradycyjnym praktykom animizmu. Sytuacja ta uległa zmianie na przestrzeni XIX i XX wieku, kiedy za sprawą intensywnej działalności szejków (nauczycieli duchowych) doszło do popularyzacji bractw sufickich – tarik. Dziś, wyróżniając się na tle pozostałych znanych nam państw muzułmańskich, większość mieszkańców Senegalu deklaruje przynależność do jednej z czterech wspólnot reprezentujących właśnie ścieżki mistycznego islamu. Każda tarika ma swojego generalnego kalifa, swój wird (zbiór modlitw i wezwań odmawianych przy użyciu korali modlitewnych), miejsca kultu i pielgrzymek, własne systemy numerologiczne i ikonografię. Wizerunki ich świętych założycieli i marabutów (szejków) można zobaczyć wszędzie. Widnieją na ścianach domów i w sklepach, namalowane są na autobusach i taksówkach. Niektórzy noszą je na koszulkach czy czapkach. Boża łaska przejawia się nie tylko w sposób duchowy, ale także materialny, na przykład w uzdrowieniach czy powodzeniu w interesach, dlatego wiedza przekazywana przez marabutów jest tak cenna. We wszystkich ze wspomnianych wspólnot istnieje koncepcja życia pośmiertnego bliska reinkarnacji. W Senegalu ze względu na dworską historię islamu, pozostaje on nierozłącznie związany ze strefą polityczną – mimo, iż kraj jest uznany za świecki.





Najstarszą z czterech wspomnianych wspólnot jest Qadiriyyah. Mieliśmy przyjemność porozmawiać z adeptami kalifa (najważniejszego przedstawiciela) tej tariki w Saint-Louis. Udaliśmy się do wskazanego nam domu znajdującego się niedaleko chrześcijańskiego cmentarza i w bezpośrednim sąsiedztwie meczetu. Budynek nie wyróżniał się na tle innych i przez moment nie byliśmy pewni, czy dobrze trafiliśmy. Przez dłuższą chwilę nikt nie odpowiadał na nasze pukanie, jedynie starsza kobieta niosąca zakupy wskazała nam małe wejście na podwórko. Trochę niepewnie weszliśmy do białego budynku tylnymi drzwiami. Gdy tylko przekroczyliśmy próg zostaliśmy ciepło przyjęci. Zaproszono nas do jednego z pokojów. Białe ściany kontrastowały z brązową wykładziną. Dookoła pod ścianami stały krzesła i siedziska, oprócz nich nie było tam żadnych mebli. Usiedliśmy na podłodze i w bardzo przyjaznej atmosferze mieliśmy szansę zadać nurtujące nas pytania. Wspólnota została zapoczątkowana w XII wieku przez mistyka Qadira al-Gilaniego w Bagdadzie. Jego nauki rozprzestrzeniły się na cały świat. Najbliższym centrum kultu dla Senegalczyków jest mauretańskie miasto Nimzatt. Po każdej z pięciu codziennych modlitw, wyznawcy recytują dodatkowe formuły zgodne z zaleceniami marabuta (wird). Senegalscy Qadiri są znani z wykorzystania tradycyjnego muzycznego akompaniamentu pięciu różnych bębnów, używanych podczas ceremonii religijnych. Przedstawiciele często noszą stroje nawiązujące do folkloru mauretańskiego – długie białe szaty i turbany. W trakcie rozmowy odnieśliśmy wrażenie, że u szczytu hierarchii wartości tej grupy wyznaniowej leży skromność i pokora. Najważniejszym świętem w roku jest dla nich Eid al-Fitr – święto dziękczynienia kończące miesięczny czas Ramadanu. Wtedy właśnie udają się do Mauretanii. O pielgrzymce mówią nie tylko, jako o okazji do celebracji i radości, ale też, jako o próbie. Miasto znajduję się na terenie pustyni. Mężczyźni, których spotkaliśmy w Saint-Louis zapewniali nas, że dopiero tam można docenić łatwość dostępu do wody i schronienie w cieniu.

Kolejna wspólnota to Tijaniyya, która zrodziła się w XVIII-wiecznej Algierii pod wpływem nauk Ahmada al-Tijaniego, szybko rozrastając się i obejmując swoimi wpływami lwią część Afryki. W Senegalu rozwój wspólnoty jest zasługą głównie czterech postaci: Al-Hadżego’ Malika Sy, Omara Futa Talla, Abdulaje’a Niassa oraz jego syna Ibrahima Niassa. Sylwetkę bractwa przybliżył nam znajomy – Mansur, który mimo pozornego pierwszego wrażenia, okazał się nosić tytuł szejka. Jeszcze kilkanaście lat temu nie należał on do najbardziej pobożnych ludzi, ale pewnego dnia, ktoś zasugerował mu, że jego poglądy są zbliżone do tego, co głosił Niass. Kiedy zaciekawiony Mansur zaczął zgłębiać nauki marabuta, poczuł z nim więź i pod wpływem serii duchowych doświadczeń wybrał go na swego przewodnika. Według nauk Niassa dar bożej łaski przekazywany jest z wiedzą szejków i ostatecznie umożliwia bezpośrednie poznanie prawdy absolutnej, czyli Boga. Źródłem nauk jest oczywiście Koran. Wiedza, rozwój i praktyka religijna to drzwi prowadzące do zjednoczenia z Bogiem i to właśnie te elementy tworzą podstawę ideową dla wyznawców. Choć wszyscy w Senegalu mówili o swoich religiach jako doceniających ogromną rolę kobiet, to jedynie ta wspólnota umożliwia kobiecie przyjęcie pozycji szejka. Zastrzega sobie jednak wyłączną przynależność do jednej ścieżki religijnej dla jej zwolenników; będąc członkiem bractwa Tijaniyya nie można być adeptem innych tarik.

Najwięcej czasu spędziliśmy z przedstawicielami Muridiyya, gdyż nasz gospodarz Papa Cisse jest jednym z nich. Łatwo ich poznać po specyficznym przywitaniu – w uścisku dłoni jedna z osób kieruje rękę drugiej przykładając ją na przemian do swojego czoła i nosa, po czym następuje zamiana ról. Założycielem ideologicznym tego bractwa był szejk Ahmadou Bamba Mbacke (pisałam o nim tutaj). Po dziś dzień jego sylwetka widziana jest szeroko jako symbol oporu wobec francuskiej kolonizacji. Jest to pierwsza tarika mająca swoje początki w Afryce Subsaharyjskiej. Przedstawiciele Muridiyyah mają szczególną pozycję na arenie politycznej w Senegalu, przewodzą w przemyśle rolno-spożywczym, transporcie i usługach, tym samym stanowiąc najbardziej wpływową grupę. Ze względu na ogromne uprawy orzeszków ziemnych, Francuzi nazywali ich „arachidowym bractwem”. Wielu Mouridów pielgrzymuje jedynie do Touby, rezygnując z pielgrzymki do Mekki. Obok Bamby innym ważnym przedstawicielem jest Ibrahima Fall zwany też „Babul Muridiyya” (Brama do Muridyyah), który spopularyzował nauki założyciela, kiedy tamten został zniewolony przez kolonizatorów. Na pierwszym miejscu stawiał on pracę na rzecz drugiego człowieka. Jego naśladowcy często przedkładają służbę ponad modlitwę czy poszczenie w trakcie Ramadanu. Nazywani są Baye Fallami. Ich wygląd jest bardzo charakterystyczny i nawiązuje właśnie do postaci Ibrahima Falla. W swojej służbie na rzecz innych mistyk miał nie mieć czasu nawet na obcinanie włosów – stąd popularną fryzurą wśród Baye Falli są dready. Mówi się także, że szejk naszywał łaty na swoje ubrania, które raz po raz niszczyły się kiedy pracował. Dziś Baye Falle na pamiątkę jego oddania noszą kolorowe patchworkowe szaty – ndiaxas. Choć wśród Mouridów panuje przekonanie, że pieniądze nie mają znaczenia, w praktyce są one często walutą odkupienia grzechów czy gestu uznania dla szejka. Dobytek ostatecznie trafia do kalifa generalnego, który dysponuje zebranymi środkami pomagając biednym, budując ośrodki edukacyjne, szpitale i meczety. Wierzący twierdzą, że Muridiyya to ścieżka powrotu do autentycznego islamu, powtórne odnalezienie drogi, którą przemierzał Prorok. Pozorny kult jednostki szejka to w rzeczywistości zawierzenie, że podążając za jego radami i naukami wyznawcy znajdą się bliżej Boga. Główne idee, na których opiera się Muridiyyah to praca, wspólnotowość i pokora. Tarika szczególnie wyróżnia się na tle innych swoim naciskiem na pokonywanie własnych słabości (dżihad) i pokojowe dążenie do duchowego i materialnego dobrobytu.

Najmniejszym spośród bractw sufickich w Senegalu jest Layeniyya. Założycielem wspólnoty jest Seydina Limamou Laye, który przez swych uczniów uznawany jest za wcielenie Proroka Mahometa. Jego nauki rozprzestrzeniły się zwłaszcza wśród grupy etnicznej Lebou w okolicach Dakaru. Twierdził on, że nic nie jest wynikiem przypadku, a wszystko istnieje zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem wynikając z boskiego planu. Wartościami, które wspólnota uznaje za najistotniejsze są: solidarność, równość, tolerancja i czystość ducha. Białe, skromne ubrania, które noszą wyznawcy mają podkreślać jednakowy status każdego człowieka w oczach Boga niezależnie od posiadanych bogactw. W wieku 33 lat, czyli dokładnie tylu, ile miał Jezus Chrystus w momencie zakończenia swojego ziemskiego życia, syn Limanou Laye – Issa Laye przejal po ojcu obowiązki kalifa. Fakt ten, ma znaczenie dla zaznajomionych z Biblią adeptów ścieżki, którzy postrzegają Issa Laye jako senegalską inkarnacje Chrystusa i zestawiają jego słynną fotografie z katolickim wyobrażeniem syna Marii. W dzień chrześcijańskich świąt Bożego narodzenia honorują oni zarówno postać Jezusa jako proroka Islamu, jak i historyczne wezwanie (Apeal) szejka Limamou Laye dające początek działalności tariki.



Niezależnie od tariki islam w Senegalu jest żywy i zróżnicowany, umiarkowany i otwarty, oparty na ideach pokoju, tolerancji i tradycyjnych wartościach afrykańskich. Wyróżnia go łatwość współistnienia we wzajemnym szacunku z mniejszościami chrześcijańskimi i animistycznymi.
Obok muzułmanów w kraju spotkać można również chrześcijan. Zdecydowana większość z nich to katolicy. Kościół katolicki jako pierwszy ustanowił tu misję. Mieliśmy przyjemność odwiedzić jeden z klasztorów benedyktyńskich w miejscowości Keur Moussa oddalonej około 60 km od Dakaru. To miejsce wyjątkowego styku religii katolickiej i miejscowych tradycji. Tutejsi mnisi zaadaptowali bowiem ludowy instrument – korę, do swojej praktyki religijnej. Mówią, że jego dźwięki pozwalają „zakwitnąć Boskim słowom”, a także umożliwiają pozostanie w skupieniu w trakcie modlitwy, jednocząc serca i głosy, harmonizując złączonych w kontemplacji wiernych. Kora staje się mostem łączącym duszę ludzką z Bogiem.
Podobnie jak dla Baye Falli, dla tutejszych mnichów, praca jest jedną z najwyższych cnót. Świadczą o tym napisy „ora et labora” znajdujące się na elewacji kościoła. Głównymi zajęciami zrzeszonych wyznawców jest uprawa pól przynależących do kompleksu oraz konstruowanie instrumentów używanych podczas liturgii. Wierzący, którzy przychodzą na niedzielną mszę często ubierają szaty z nadrukowanym wizerunkiem Jezusa czy Marii. Wiele osób nosi ze sobą malutkie figurki świętych jako talizmany ochronne. Magia uzdrawiająca czy właśnie protekcyjna widziana jest jako nieodłączna część chrześcijaństwa.



W rejonie Casamance mieliśmy okazję spotkać King-Ky’ego – animistę z ludu Diola, który opowiedział nam o swojej religii. Pochodzi on z rodziny królewskiej (Ulahom). Jako książę miasta Oussouye przeszedł specjalny, obrzędowy, kilkumiesięczny trening z zakresu duchowości i tradycji swojego rodu, o czym świadczą prezentowane dumnie czerwone korale na jego szyi. Wierzy on w Jednego Boga zwanego – Ata Emit (władca deszczu), utrzymując jednocześnie, że ojcem wszystkich ludzi jest prorok Abraham (Ibrahim). Ludzie przez swoją niedoskonałość nie mogą bezpośrednio skontaktować się z Bogiem. Pośrednikami pomiędzy światem boskim i naszą rzeczywistością są duchy. Wyróżnia się cztery rodzaje duchów: przodków, płodności, deszczu i dobrobytu. Wszystkie manifestują się w zjawiskach przyrody, co umożliwia ludziom bezpośredni kontakt z nimi. Narzędziami wykorzystywanymi w tym celu są m.in. fetysze – przedmioty kultu religijnego, skonstruowane tak, aby zawierały każdy z czterech podstawowych elementów: wody, ognia, kamienia i żelaza. Formą praktyki religijnej są rytuały obejmujące składanie zwierząt w ofierze, polewanie krwią i winem palmowym fetyszów. Palenie tytoniu i picie alkoholu oraz towarzyszący dźwięk bębnów wprowadzając w trans umożliwia połączenie z duchami. Robi się to w konkretnej intencji lub w trakcie świąt i inicjacji. Rytuałom zbiorowym często towarzyszą śpiewy i tańce, które mają funkcje magiczne. Czasem ich następstwem jest opanowanie przed ducha ciała człowieka, aby przekazać jakąś informację. Praktykuje się tu zarówno białą, jak i czarną magię. W ciągu życia ludzie z grupy Diola przechodzą szereg inicjacji. Są one inne dla obu płci. Podstawową dla mężczyzn jest obrzezanie, a dla kobiet poród. Ponieważ płodność jest istotną wartością, w tym społeczeństwie uprzywilejowane są kobiety, które już urodziły (Fekon) i to one są najbardziej pożądanymi kandydatkami na żony. Przedstawiciele Djola (podobnie jak wyznawcy wszystkich religii tutaj) używają często amuletów ochronnych. Silnie zakorzeniona w ich świadomości jest wiara w nieustanną wędrówkę duszy; poprzez świat minerałów, roślin i zwierząt, aż do uznawanej za najwyższą – formy ludzkiej. Takie postrzeganie rzeczywistości niewątpliwe wywarło znaczny wpływ na kierunek interpretacji wizji życia pośmiertnego wśród tutejszych wyznawców islamu.


Religia jest ważnym aspektem życia w Senegalu. Między muzułmanami a chrześcijanami panują stosunki przyjacielskie, a w ramach obchodów najważniejszych świąt, przedstawiciele różnych wyznań oddają się wspólnej celebracji. Wierzenia i tradycje animistyczne pozostają silnie zakorzenione w mentalności wszystkich Senegalczyków. W praktyce, zrozumienie którejkolwiek z tutejszych ścieżek duchowych nie jest możliwe bez zgłębienia kontekstu pozostałych. Świat magii i religii jest tutaj spójną rzeczywistością. Nawet nauka nie sprzeciwia się istnieniu Stwórcy – stanowi jedynie dowód Jego wielkości. Rzeczywistość bez Boga po prostu nie istnieje.
Pani Aniu💕czytamy z mężem Pani bloga z najważniejszą przyjemnością, ma Pani niezwykły talent ubierania w słowa widzianych obrazów i odczuwanych wrażeń i emocji👍Gratulujemy i czekamy z niecierpliwością na następne 🍀👏👏👏przekazałam te piękne opowieści moim bliskim, którzy kochają przygodę 💕💕💕pozdrawiamy serdecznie Lonia i Marcin Gruk
PolubieniePolubienie
Dziękuję za tak przychylną opinię! Pozdrawiam 😉
PolubieniePolubienie